Artykuł partnera.
Może się wydawać, że era kompasów dobiegła już końca. Kto dziś, w trzeciej dekadzie XXI wieku, mając w kieszeni telefon z systemem GPS i mapami Google, będzie korzystał z czegoś tak archaicznego, jak kompas? Z urządzenia, które w terenie wykorzystać wcale nie jest łatwo i które, niewłaściwie użytkowane, będzie podatne na zakłócenia? A jednak wielu miłośników sztuki przetrwania, zdając sobie z tego wszystkiego sprawę, przedkłada ten liczący sobie dwadzieścia wieków wynalazek nad najnowocześniejsze cuda techniki. Dlaczego? Już za moment wszystko się wyjaśni.
Budowa kompasu
Zacznijmy, jak mawiali Rzymianie, ab ovo, od samego początku. Słowem, od budowy urządzenia. Kompas to szklany lub syntetyczny cylinder, często wypełniony alkoholem lub olejem (zadaniem płynu jest tłumić drgania i zwiększać precyzję pomiaru). Wewnątrz umieszczono tzw. igłę magnetyczną – dość wąski i lekki magnes o długości nieco mniejszej niż średnica otaczającego ją cylindra. Często jedną jej połowę barwi się na biało (oznacza ona południe), drugą na czerwono (ta zaś oznacza północ).
A propos – jeśli szukacie rzetelnego kompasu, zajrzyjcie na combat.pl:https://www.combat.pl/outdoor/turystyka/kompasy.html
Działanie kompasu
Zasada działania kompasu jest prosta – igła, będąca w istocie magnesem, reaguje na ziemskie pole magnetyczne i wychyla się ku jego biegunom. Zauważmy, że te ostatnie nie pokrywają się z biegunami geograficznymi naszego globu. Pary biegunów są jednak położone na tyle blisko, że, przynajmniej w naszej części globu, śmiało możemy z kompasu korzystać.
Praca z kompasem – o czym pamiętać i na co uważać?
Korzystając z kompasu musimy pamiętać o kilku rzeczach. Po pierwsze o wspomnianym wyżej zjawisku, nazywanym deklinacją magnetyczną. Nad Wisłą wynosi ona około 6º. Oznacza to, że w trakcie pomiaru igła urządzenia wychyli się o tę wartość na wschód. Jeśli zależy nam na dokładnych wskazaniach, możemy zakupić specjalny kompas, w prosty sposób umożliwiający naniesienie odpowiedniej poprawki.
Po drugie nie możemy zapominać, że na zachowanie igły magnetycznej wpływają spore stalowe lub żelazne przedmioty (np. szlaban lub maska samochodu). Ponadto pracę kompasu zaburzy prąd o dużym natężeniu. Nie korzystajcie więc z tego urządzenia pod linią wysokiego napięcia.
Kompas w XXI wieku – czy to ma sens?
Wróćmy do uwag ze wstępu – czy w czasach nawigacji satelitarnej używanie namagnetyzowanego kawałka stali ma jeszcze sens? Otóż ma. Dlaczego? Każdy, kto zetknął się choćby z elementarzem survivalu wie, że w sytuacjach kryzysowych należy polegać na jak najprostszym sprzęcie. W końcu im urządzenie mniej skomplikowane, tym mniejsza szansa, że coś w nim nawali. Jeśli tak spojrzymy na sprawy, to elektronika nie wypada najlepiej. Nie dość, że może się najzwyczajniej popsuć, to jeszcze trzeba ją zasilać i dbać, by nie zawilgotniała. Ponadto jest zależna od zewnętrznych systemów przetwarzania i transmitowania informacji.
A kompas, którego budowa jest chyba prostsza od konstrukcji cepa? Jeśli nie rozmagnesujemy igły, będzie działać, aż nie zeżre go rdza. Korzystanie z niego wymaga, rzecz jasna, pewnej wprawy: musimy nauczyć się czytać mapę oraz teren i łączyć to w spójny obraz, posiłkując się wskazaniami kompasu. Jeśli jednak uda nam się przyswoić tę sztukę, strzałka magnetyczna zawsze wyprowadzi nas na prostą drogę.
I już ostatnia uwaga – jeśli akurat szukacie kompasu, zajrzyjcie na combat.pl. Znajdziecie tam kilka interesujących modeli.
Leave a Reply